Nie daj się zamknąć w domu
Powoli kończy się lato a my wkraczamy w okres jesiennej nostalgii. Wiele osób zamyka się w domu już wówczas, gdy powietrze staje się nieco chłodniejsze. Okoliczne boiska przestają być przepełnione a zamiast rowerów, w centrum miasta widoczne są wyłącznie samochody stojące w korku. – Czy jesień faktycznie musi tak wyglądać? Zdecydowanie nie! Namawiamy do kąpieli leśnej, a więc obcowania z naturą. Wszystko po to, aby przekonać się, jak bardzo potrzebujemy wychodzenia z domu.
Strefa komfortu – bywaj w niej a nie przebywaj
W każdej lekturze dotyczącej rozwoju osobistego znajdziemy pojęcie strefy komfortu. To taka przestrzeń działań, która pozwala się nam zrelaksować, oddalając wszelkie lęki i niedogodności. Jednak przebywanie tu przez dłuższy czas wcale nie jest polecane. Wszystko dlatego, że to właśnie wyjście ze strefy komfortu wiąże się z nauczeniem się czegoś nowego, doświadczeniem trudów, które są człowiekowi przypisane. Ten trud oznacza rozwój.
Jeśli jesienią zamykamy się w swoich domach, oznacza to, że tam szukamy swojej strefy komfortu. Nie chcemy przebywać na dworze, gdy jest już trochę chłodniej. Zwłaszcza, gdy wkraczamy w etap jesiennej szarugi i pluchy. Wydaje się nam, że samo wystawienie nosa poza mieszkanie może się skończyć przeziębieniem. Tymczasem jest dokładnie odwrotnie.
Nie ma lepszej metody na zdrowie, niż hartowanie ciała. W Skandynawii modne jest wystawianie wózków z dzieckiem na dwór, co nazywa się werandowaniem. Dzięki temu przyzwyczaja się malucha do panującego tam nieco chłodniejszego klimatu. W Polsce mamy bardzo określony podział na cztery pory roku, dlatego są miesiące, w których słońce nas rozleniwia, przez co dajemy sobie powód do zapadania w „zimowy sen”.
Tymczasem nie jest to właściwe rozwiązanie, ponieważ ruch na świeżym powietrzu powinien nam towarzyszyć przez okrągły rok. I to właśnie leśne kąpiele mogą nas do tego nakłonić. – Na czym to polega?
Czym są leśne kąpiele?
Kąpiel leśna (Shinrin-yoku), to trend pochodzący z Japonii. Polega on na wyłączaniu się z życia pełnego miejskiego zapachu, technologii, tłumu ludzi i nadmiaru bodźców. Robi się to po to, aby „wyzerować” swój umysł zagłuszony milionem dźwięków i obrazów, w celu odnalezienia radości w odgłosach, kolorach i zapachach natury. Ogłuszeni nowoczesną technologią, często wchodzimy do lasu znudzeni.
Nie wyobrażamy sobie biegania bez słuchawek z muzyką, trudno o spacer bez patrzenia się w ekran telefonu. W kąpieli leśnej chodzi o to, aby bez reszty „zatopić się” w pięknie natury. Właśnie stąd nazwa: „kąpiel”. Nie wystarczy wyjść z psem na 10 minut. Shinrin-yoku namawia do stopniowego przedłużania czasu spędzonego na łonie natury.
Zaczyna się od godzinnego spaceru z naciskiem na uważność, a kończy się wielotygodniowymi wyprawami. I tutaj wracamy do tematu strefy komfortu. Wielu z nas pomyśli sobie, że to musi być strasznie nudne i niezrozumiałe, żeby spędzić np. cały urlop w lesie. Tymczasem wytrwali praktycy tego trendu opisują ten czas zupełnie inaczej. Wspominają go jako coś oczyszczającego, co zapada w pamięci na długo i zmienia podejście do życia.
Natura kryje ogrom sekretów, ma wiele do „opowiedzenia” i zaoferowania. To nam niejednokrotnie brakuje czasu, aby się o tym przekonać. Ponieważ posiadamy swój prywatny lasek, który dostarcza nam cennych surowców do wyrabiania kosmetyków Bosphaera, wiemy doskonale o czym mowa. Spędzamy w tym miejscu bardzo dużo czasu. Chociaż wciąż uczymy się odłączenia od telefonu bez poczucia, że coś przez tę przerwę stracimy.
Prowadzenie własnej działalności nie sprzyja takiemu wyciszeniu. Bardzo możliwe, że przez to wiele osób nigdy nie skorzysta w pełni z kąpieli leśnych. Zachęcamy jednak do robienia małych kroczków. Częste spacery w lesie naprawdę poprawiają samopoczucie oraz wpływają na ogólną sprawność organizmu. Po nich o wiele przyjemniej jest znaleźć się pod ciepłym kocem, z kubkiem herbaty i rozkoszować się zapachem świecy sojowej Jesienny Czar.
Obrazek wyróżniający Steven Kamenar on Unsplash